O bezsilności

Dziś trochę smutno- o rodzicielskiej bezsilności. O tym, że czasem nie mam już siły. Że czasem mam wrażenie, że wszystko mnie przerasta, że nie wiem, co robić. Też tak macie? O tym, że jest mi bardzo smutno. Pewnie wydaje się, że wszystko pięknie, kolorowo, jak na mojej stronie i w moich zabawach. Niestety tak nie jest. Te zabawy to chwile, te lepsze. A rzeczywistość jest często szara. I czasem też mam dni kiedy myślę, że już nie dam rady.  

3, 5 latek.

Moje dziecko nie płacze jak czegoś nie dostanie. Nie. Nie płacze, jak mu czegoś zabronię. Wytłumaczę i zrozumie. Naprawdę. Najgorsze, że ataki są całkowicie niezapowiedziane. I, z teoretycznie tylko dla mnie, błahego powodu. Nigdy nie wiem, co wywoła kolejną, 30-minutową histerię z rzucaniem po podłodze, ziemi, trawie. W domu, na placu zabaw. Nie to utulenia. Z odpychaniem, z krzyczeniem na mnie o to, co się stało. On nie płacze o to, że musi poczekać w kolejce. Nie. On płacze o to, że coś nie leży tak, jak chciał. Że rowerek jest za daleko. I ma sam przyjechać do niego (!) Że drzwi są zamknięte, ale nie chce, by je ktoś otworzył i mają się same otworzyć. O to, że idąc potrąciłam jego ulubioną kulkę z podłogi i nie jest na tym miejscu, co chciał. I potrafi płakać o to naprawdę długo i intensywnie. Najgorzej, jak mu pomogę i ten rowerek przyniosę. To z jeszcze większą histerią zacznie na mnie krzyczeć i sam go z powrotem zaciągnie po czym znów zacznie histerię. I tak przeciętnie... 30 minut ciągłego ryku i płaczu. Sam nie wie, czego chce- nie chce pomocy niczyjej, ale sam też nic nie zrobi, by te rzeczy przesunąć....  

I co z tego, że przeczytałam tyle książek. I co z tego? Nic. Może tylko tyle, że wiem, jak się NIE zachowywać. I to, że wiem, że każde dziecko musi przejść przez fazę wyładowywania swojej złości na rodzicu. Może po to, by wiedzieć, kiedy odpuszczać. I że czasem poczucie bezsilności towarzyszy nam wszystkim. Kiedy tyle tłumaczymy, a dziecko nadal robi swoje. Kiedy tłumaczymy, przekonujemy, a wydaje się, że nic nie osiągamy. Ale nie zawsze rezultat jest widoczny od razu. Czasem potrzeba czasu, bardzo dużo czasu. Czasem najprostsze drogi są zwodnicze. Pójście 'na łatwiznę' rzadko popłaca. Nad dzieckiem pracuje się latami. Nie zawsze moje sposoby działają. Bo dziecko jest dzieckiem, nieprzewidywalnym, autentycznym, sfrustrowanym. Czasem mam dni, że wątpię w sens wszystkiego tego, co robię co dzień i jak postępuję. Ale później mam dni kiedy mam cichą nadzieję, że kiedyś mój spokój i opanowanie podczas tych częstych histerii zaowocują tym samym spokojem, kiedy moje dziecię podrośnie.  

W takich momentach pomaga mi dużo jeden cytat:

'Nie martw się, że twoje dziecko cię nie słucha. Martw się tym, że ono cię obserwuje.'

Write a comment

Comments: 0