Kontakt wzrokowy- autyzm

Jako rodzice chcemy zawsze pomóc swoim dzieciom, jednak często nie wiemy jak, ale  na szczęście z pomocą przychodzą różne książki. Niestety często w nich brak praktycznych konkretów, czyli w co włożyć ręce i jak zacząć terapię w domu. Tutaj na szczęście przychodzi z pomocą fenomenalna książka,  'An Early Start for Your Child with Autism'  Sally J. Rogers,  Geraldine Dawson, Laurine VIsmara  (książka jest dostępna już do kupna w języku polskim przez Wydawnictwo UJ), którą zdecydowanie polecam każdemu rodzicowi, któremu przytrafiły się dzieci ze spektrum.  Wszystko jasno wytłumaczone,  jak i co robić  krok po kroku i w jaki sposób w domowych warunkach wspierać rozwój sfer, w których dzieci autystyczne przejawiają deficyty  rozwojowe.

 

 

Jak zapewne wiecie, terapia z dzieckiem zaburzonym to PRZEDE WSZYSTKIM praca w domu oraz wsparcie  dobrego, sprawdzonego terapeuty, któremu ufacie. Któremu możecie wszystko powiedzieć, porozmawiać o każdej wątpliwości i otrzymać wsparcie, tak,  przede wszystkim wsparcie oraz ĆWICZENIA do DOMU. I macie prawo pytać. Zawsze i wszędzie, bo rodzic, który  wie i rozumie dlaczego robi jakieś ćwiczenia, to rodzic, który współpracuje i naprawdę się przejmuje. I NIGDY, ale to przenigdy, nie wierzcie, jeżeli Wam ktoś powie, że dziecko czegoś nie będzie w stanie zrobić. Bo tak wyrokować w przypadku autyzmu się po prostu nie da. Jest wiele przypadków dzieci, o których mówiono, że czegoś nie będą w stanie zrobić, a jednak się udało. Może to idealistyczne, ale tak łatwiej nam żyć J

 

Zdecydowanie zaznaczam, że jeżeli chcecie skorzystać z tej metody, zdecydowanie powinniście przeczytać książkę ‘An Early Start for your Child with Autism’  -jest tam zdecydowanie więcej,  ja tylko wspomnę o  kilku najistotniejszych strategiach wspomagania dziecka w warunkach domowych, aby  było wiadomo mniej więcej, jak to wygląda i jak w ogóle prowadzić terapię w domowych warunkach metodą Dobrego Startu. Metoda  Dobrego Startu najlepiej sprawdza się u dzieci do końca wieku przedszkolnego.  TE WYTYCZNIE NIE ZASTĘPUJĄ TERAPII. Terapia dziecka zaburzonego ZAWSZE powinna być pod kontrolą dobrych specjalistów. Ale jak sami wiecie, czasem po prostu często się terapii doczekać. Ba, u mnie ciężko się doczekać było samego orzeczenia. A czas leci i najgorsze co możemy robić, to nie robić nic…  Zatem, pora wziąć trochę sprawy w swoje ręce i zacząć pracować w domu, bo czas nieubłaganie w przypadku autyzmu ma znaczenie L

Dziś o tym jak polepszyć kontakt wzrokowy.  Podam na swoim przykładzie, rozumiejące sporo, ale z tendencją do echolalii i  gadania ‘do siebie’ bez patrzenia w oczy. O kontakcie wzrokowym pisałam już wcześniej tutaj.

W przypadku dzieci niemówiących:

 

- np.  podajemy dziecku zakręcony słoiczek z ulubionym słodyczem/zabawką. Czekamy. Oczywiście staramy się nie dopuścić do płaczu/histerii, bo nie o to chodzi. Ale jak tylko dostaniemy od dziecka JAKIKOLWIEK sygnał (np. wyciągnięcie ręki, kontakt wzrokowy) to od razu (!!!) otwieramy i podajemy dziecku tą rzecz, co chciał. Wymagamy jednej rzeczy na raz. Jak dziecko potrafi wyciągnąć rękę, to staramy się poczekać na  kontakt wzrokowy. Jak go nie ma, to możemy dziecku podpowiedzieć ‘spójrz na mnie’ i dopiero wtedy odkręcić i podać wymarzoną rzecz dziecka. Później stopniowo odchodzimy od podpowiedzi, aż dziecko samo ‘załapie’, że patrzeć prosząc o rzecz mu się po prostu opłaca. Tak, jest to behawioryzm :P  Jak pisałam, sama z niego często korzystam, ale niekoniecznie w ten sposób jak na terapiach. 

W przypadku dzieci mówiących

 

- np.  podajemy dziecku zakręcony słoiczek z ulubionym słodyczem/zabawką. Czekamy. Mój zacznie mówić. I Pewnie nawet całym potokiem ‘mama daj to’ ‘mama daj to’ po  50x, ale nie spojrzy. Tak zaczynaliśmy. Ale miał już skończone 4 lata to sporo rozumiał, więc tłumaczyłam ‘spójrz na mnie, inaczej nie wiem, do kogo mówisz’. I  działało. Jak tylko spojrzał, dostał  ‘nagrodę’, czyli wykonałam to co on chce.  Czy to przeczytanie książki, puszczenie krótko bajki,  wycięcie mu jakiegoś wzorku. 

Co ważne:

- niestety, KONSEKWENCJA.  Że nie tylko mama tego przestrzega, ale i tata, babcia, przedszkole… Musi wiedzieć, że  jak mówi ‘do siebie ‘ tylko, to nie nawiązuje komunikacji! Chociaż szybie, przelotne spojrzenie na kogoś.  W końcu załapie, naprawdę :P  Bo jego ‘życzenia’ i  ‘prośby’ są spełnianie dopiero wtedy, jak  spojrzy i coś powie.  Chociaż drobne, przelotne spojrzenie, bo wymagać od dziecka z autyzmem aby patrzyło się przez całą konwersację, to zdecydowanie za dużo dla wielu dzieci.  

- dzieci powinny patrzeć chociaż przelotnie podczas nawiązania konwersacji. Jak  mówi tylko do siebie pod nosem, to nie jest komunikacja!  Mówi się raczej do kogoś.  Nasze dzieci  niestety czasem trzeba tego nauczyć, ale nauka kontaktu wzrokowego jest jedną z łatwiejszych ponoć :P

- dzieci powinny patrzeć, jak  np. wskazują na interesujący je przedmiot i  spojrzeć, czy rodzic widzi to, co dziecię zauważyło. Tutaj też staram się swojego nauczyć, żeby chociaż spojrzał na mnie jak tylko cały czas woła ‘daj to ‘ daj to’ do regału po tym jak coś tam wrzuci między książki J Jak już osiągniemy ten etap, w planie mam nauczyć go ‘mamo daj to’ i kontakt wzrokowy. Niestety  trzeba się przygotować, że wiele rzeczy zajmuje czas i nie będzie rezultatów od razu. Ale ważne, żeby widzieć z dnia na dzień postęp i  nie poddawać się. Wolę stosować bezpieczniejszą metodę małych kroków (dodaję nowy element dopiero jak stary zostanie ‘zautomatyzowany’ i powszechnie używany). 

Jak  my zaczynaliśmy?/ok. 4 rok życia/

Jak tylko rozpoczynał nowy temat, to przypominałam ‘tu jestem’ , ‘nie wiem do kogo mówisz’ lub ‘spójrz tu jestem’, żeby  dać mu do zrozumienia, że początek dyskusji, to jest jednak kontakt wzrokowy. Że nie mówi się ‘do ściany, do szafy, do podłogi’.  Po paru dniach/tygodniach powoli od tego odchodziłam i  jak zaczynał dyskusję  to siedziałam cicho,  czekając, aż sam spojrzy. Jak się nie doczekałam, to znaczy, że potrzebował jeszcze podpowiedzi.  Tutaj mu już idzie ładnie, nawet w przedszkolu powiedzieli, że o wiele więcej patrzy na nich.   Natomiast pracujemy za to jeszcze nad podzielnością uwagi, żeby spojrzał na mnie, jak mi coś przynosi lub jak na coś wskazuje.

 

 

Jakkolwiek to wszystko wydaje się sztuczne, dzieci  autystyczne mogą dużo i potrafią dużo, mogą osiągnąć to co ich rówieśnicy, ale potrzebują instruktaży i pomocy w nauczeniu się wszystkich zdolności, które dla dzieci neurotypowych (bez zaburzeń) przychodzą naturalnie, poprzez naśladownictwo. 

 

Powodzenia!

 

Zaznaczam, że to co napisałam,  NIE MOŻE zastąpić profesjonalnej porady terapeuty. JA NIE  JESTEM terapeutą, tylko rodzicem. Sama korzystam z wielu różnych książek i wiem, że podejścia i metody mogą się różnić. WY, rodzicie, jesteście specjalistami od swoich dzieci. To, co działa u jednego dziecka, może całkowicie nie sprawdzić się u innego dziecka. Wtedy szukajcie dalej!

 

 

Zdecydowanie polecam książkę Metoda Wczesnego Startu. Tam jest naprawdę jasno i prosto wszystko wytłumaczone, jak  pomóc w domu dziecku  z autyzmem.

Write a comment

Comments: 0